poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt

Dziś szybki i krótki pościk, bo nie ma czasu. Po przejechaniu połowy Polski dotarliśmy szczęśliwie do rodzinnego domu i powoli zaczynamy świętować. 
Życzę wszystkim
WESOŁYCH ŚWIĄT!


Do zobaczenia po świętach:)

wtorek, 18 grudnia 2012

No i jest choina... eczka

Dziś wyciągnęłam ją z pawlacza i hehe, ubierałam cały dzień, zajmując się w międzyczasie Mają i robiąc milion innych rzeczy. Dlatego tyle zeszło:)


 Mała choineczka ze względu na brak miejsca. No i sztuczna, bo i tak zaraz wyjeżdżamy. W zeszłym roku mieliśmy prawdziwą,  jak wróciliśmy, to, mówiąc eufemistycznie, już nie była taka piękna...
Ale ta ubrana w moje mini dziełka:)

Wczoraj zostałam zaproszona przez Agę do zabawy:


Co zrobię, aby święta były jeszcze bardziej magiczne?
Ano, zrobiłam już co nieco: wystrój wnętrza, ręcznie robione ozdoby, chińszczyzna ograniczona do niezbędnego minimum, własne kulinarne rękodzieła, jak np. już zrobione pierniczki. świąteczna muzyczka w tle, dużo uśmiechów, dużo prezentów (też ręcznie robionych):) Pozostałe rzeczy będę wymyślać na bieżąco...:) Aha, postaram się być miła dla otoczenia:)

Do dalszej zabawy zapraszam:
Eulalię - http://werandaeulalii.blogspot.com/
Bidibi - http://pomidorkikoktajlowe.blogspot.com/
A zasady są takie:
trzeba umieścić powyższy obrazek w swoim poście, odpowiedzieć na pytanie i wytypować kolejne osoby.

Miłej zabawy, miłego wieczoru.
P.s. Wciąż liczę na śnieg w moim Pyrkowie:) Choć właściwie zaraz jedziemy na drugi koniec Polski, a tam napadało:)

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozwiązanie candy i kilka świątecznych akcentów.

  Już tylko tydzień:)



Dziś Majeczka otrzymała ważne zadanie: wylosowała (z własnej miseczki) zwycięzcę candy:)


Gratuluję Marcie z bloga Rev!-Art i poproszę o adres:) Mam nadzieję, że przesyłka dojdzie przed świętami.

U mnie jakoś działanie twórcze zastopowało się na rzecz spotkań towarzyskich. Wczoraj na przykład  mieliśmy przesympatycznych gości, w związku z tym dużo dobrego jedzonka, kilka godzin ciekawych rozmów i kupa śmiechu:)

Jednak w kuchni jakieś małe świąteczne akcenty przybyły.

j



 Przybyła też kolejna partia pierniczków:)


Szkoda, że u nas na plusie i śnieg topnieje. Robi się szaro i buro. Dobrze, że w domku przytulnie i cieplutko. Pozdrawiam was, chrupiąc pierniczki i popijając cudowną herbatkę korzenną o adekwatnej nazwie do zbliżających się wielkimi krokami TYCH DNI -  "Świąteczna".

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Hmm, ale pachnie...

Najpierw pokażę wam moje ostatnie dzieło - kotek dla małej Zosi. Mam nadzieję, że spodoba jej się prezent. Ogonek specjalnie zrobiłam jak ucho kubka, żeby jej się wygodniej trzymało - Zosia ma dopiero roczek.
Chyba robię postępy w szyciu kotków. Ten mój pierwszy - niebieski  coraz mniej mi się podoba. Ale jak to mówią: pierwsze koty za płoty:)


A co do tytułowego zapachu, to faktycznie - cudnie pachnie w całym domu. Po raz pierwszy upiekłam pierniczki:) Ostatnio bardzo dużo rzeczy robię po raz pierwszy, a to dzięki temu, że zaczęłam podczytywać wasze fajne blogi i sama też w końcu założyłam. 
Przepis na pierniczki  znalazłam tutaj i tu.
I powiem szczerze, że wyszły całkiem niezłe. Na razie zamykam w słojach, bo - im piernik starszy, tym lepszy:)


Miłego wieczoru:)
P.s. Przypominam o moim candy - do 15 grudnia :)

niedziela, 9 grudnia 2012

Moja pierwsza wygrana i kursik decoupagu na materiale

Cudowna zima za oknem, gorąca earl gray z sokiem malinowym w dłoni i laptopik:) Dzidzia śpi, więc można coś skrobnąć. Na początek muszę się pochwalić moją pierwszą wygraną. W piatek wieczorkiem przyszła do mnie paczuszka od Eulalii a w niej: piękna kartka świąteczna i kolorowe klamerki w woreczku w groszki. Dziękuję Ci bardzo! Ale to nie wszystko, w woreczku znalazłam jeszcze coś, co okazało się mega niespodzianką!!! Bardzo mnie to zaskoczyło i jednocześnie wzbudziło niesamowitą radość:):):) Poczułam się tak, jak dziecko, które nagle otrzymuje najsmaczniejszego cukierasa:) Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
 Obiecałam jednak, że nie zdradzę co dodatkowo otrzymałam:)


A teraz obiecany kursik. Poczytałam w internecie, odpowiednie zakupy zrobiłam i zabrałam się do dzieła. Uszyłam woreczek - trochę muszę jeszcze popracować nad szyciem woreczków. Wycięłam elementy do naklejenia - z ostatniej warstwy serwetki. Przygotowałam bazę do decoupagu na materiale - tego typu rzeczy kupuję w moim ulubionym sklepie Margus. Wczoraj na targach poznańskich też się wystawili, no i oczywiście  z pustymi rękami nie wróciłam:) Owinęłam folią budyń Winiary:) i wsadziłam do środka, żeby woreczek mi się nie skleił. Nałożyłam klej na miejsca, na które będę przylepiać elementy i nakleiłam. Potem jeszcze jedna warstwa na chusteczkę. Odłożyłam na kaloryfer na całą noc, a rano przez papier do pieczenia przeprasowałam i gotowe.


Oo, dzidzia się obudziła, muszę lecieć, pa:)

czwartek, 6 grudnia 2012

Mikołajkowo, wiankowo

Trudno jest pisać, jednocześnie karmiąc malucha, ale spróbuję.
Wczoraj zrobiłam swój pierwszy wianek i jestem z niego mega- zadowolona.


Pierwszy raz robiłam decoupage na materiale i wyszło całkiem całkiem. Nawet się zdziwiłam, że to takie proste.



 Całkiem nieźle się wkomponował:) Mój mąż dodałby coś zielonego, jakieś gałązki, ale ja zostawiam tak jak jest.



Ale to jeszcze nie koniec dekoracji. Wczoraj, zrobiłyśmy sobie z Mają spacerek do sklepu ogrodniczego i wróciłyśmy z gwiazdą betlejemską i tym oto cyprysikiem, który czeka na jakąś mini dekorkę.



Za oknem biało. Jest pięknie:) Dałam Mai śnieg do rączki (tak sobie bada ten świat powoli) - przyglądała się, ściskała, a on się roztapiał. Ciekawe co takiego sobie myślała.

A dzisiaj w nocy przyszedł Mikołaj i zostawił "pod poduchą" furę prezentów. Fischery też się znalazły. Mówiący piesek wzbudził radosny zachwyt. Tu godzina 6 rano, czyli:"mamo, mamo, wstawaj, pobudka, pobaw się ze mną..." - gdyby umiała mówić.



Miłego wieczoru życzę w ten cudowny zimowy czas...


niedziela, 2 grudnia 2012

Na łonie natury...

 Tak, jak sygnalizuje tytuł posta, dzisiejsza niedziela była wybitnie pod znakiem natury. Po pierwsze wycieczka do palmiarni. Jest to cudowne miejsce, do którego uciekam w zimne, szare dni. Zieleń, piękne roślinki i przede wszystkim ciepełko pozytywnie mnie ładują na jesienno - zimowy czas. Aczkolwiek muszę zaznaczyć, że wyjątkowo tegoroczna jesień była dla mnie piękna. Szaro, buro i ponuro? - niee, nie z moją córą. To jej pierwsza jesień. Moje postrzeganie świata zmieniło się diametralnie. Spacer w wietrzny, deszczowy dzień - staje się cudownie przyjemny, gdy widzi się zachwyt córy oglądającej spadające kropelki.
Wracając do palmiarni - Maja była zainteresowana dosłownie wszystkim. Próbowała badać to i owo rączkami,  buźką też się zdarzyło. Tatuś pozwalał na wiele...



 A po obiadku wybrałyśmy się na spacer do lasu. Przyniosłyśmy gałązki i szyszki. Teraz tak pięknie pachnie w mojej kuchni.



A na koniec pochwalę się kolejnymi kartkami. 




Od wczoraj, co chwilę lecą w radio kojarzące się ze świętami piosenki. Ale mojej ulubionej Wham "Last Christmas", bez której nie wyobrażam sobie świąt, jeszcze nie słyszałam. To tak a propos mojego candy, na które serdecznie zapraszam.