sobota, 7 czerwca 2014

Małe i większe zakupy, czyli jak bawi się dwulatek i jego mama:)

No i nadeszło lato:) Piękny weekend nam się zaczął. Po porannych dzikich harcach (impreza na świeżym powietrzu dla maluchów: malowanie farbami, skakanie, tańce, itd.) Maja padła, a ja mam czas na blogowanie.
Chciałam się najpierw pochwalić nowymi zdobyczami, oczywiście z ulubionego:) sklepu, czyli z Biedrony. Udało mi się zdobyć z wyprzedaży paterę, o której tak wiele z was pisało (8zł), a ostatnio zakupiłam piękną metalową tacę w pastelowych, letnich kolorach.
A kosztowała ona również ok. 8zł.



Użytkujemy ją z Mają na spółkę, tzn. ja mogę jej używać wtedy gdy Majuś śpi:(


A tak właśnie wygląda popołudniami nasz balkon, kiedy obiad pyrkocze i nie możemy wyjść z domu.
Ostatnio Maja ma fazę na czytanie. Może to robić godzinami. Na szczęście dostałam całą siatę książeczek od znajomej pani bibliotekarki. Nie nudzimy się więc, choć Mai nie przeszkadza, że "Królewnę Śnieżkę" i "Murzynka Bambo" czytamy po trzy razy dziennie.


A co czyta dwulatek?
Książeczki, które są na naszej top liście (oprócz wyżej wspomnianych) to:
- numer 3 - zabawne wierszyki "Pan Pierdziołka spadł ze stołka". Nie wszystkie jednak do mnie trafiają. Czytamy więc wybrane.


- numer 2 - "Turlututu. A kuku to ja!" Tulleta. Proste historyjki o Turlututu, któremu pomaga nasze - "czytające" dziecko, naciskając, potrząsając książką czy wypowiadając zaklęcia.


 Druga książeczka tego autora "Naciśnij mnie" jest nudniejsza, właściwie nic się nie dzieje, nie za bardzo do Mai trafia.

- numer 1: seria książeczek Rotraut Susanne Berner "Wiosna, lato, jesień, zima na ulicy Czereśniowej". Książeczka bez tekstu, bo... historie ma opowiadać czytający. Na początku byłam sceptycznie do tego nastawiona, bo o czym ja tam mam opowiadać. Okazuje się, że jest o czym. Bohaterom przytrafiają się różne przygody zwykłe i trochę mniej zwykłe. I można o nich mówić i mówić. 
Maja najbardziej się przejęła historią Edzia, który rozbił nos (o słupek) i pupę, przewracając się na skórce od banana, którą z kolei prawdopodobnie wyrzuciła Ola:)
Książeczki są  rewelacyjne. "Lato..." jeździ z nami w samochodzie, więc nie ma na zdjęciu:)



Kończąc ten niezwykle długi post, serdecznie was pozdrawiam i dziękuję za odwiedzinki:)
eva

niedziela, 1 czerwca 2014

Balkon - mała Arkadia:)

Korzystając z czasu na drzemkę, którą właśnie odbywa Maja po intensywnym przedpołudniu - plażowanie (miejskie), jazda bimbą po Poznaniu - kurs specjalny dla dzieci, zasiadłam wreszcie do bloga.
Oj, braki mam na tym polu ogromne.
Niestety - w pracy gorący okres, stety - ciepło, więc całe dnie spędzamy z Mają na dworze.

Ale wracając do tematu - udało mi się stworzyć na balkonie milutkie miejsce na kawkę i książkę, a także do zabaw z Mają.


Znalazło się tu miejsce na ikeowski stolik oraz wygodne krzesło.


Na ścianie zawiesiłam kratkę, którą można różnorako wykorzystać.
Zauroczona ramką, którą zobaczyłam kiedyś na blogu Eulalii, zrobiłam w tym stylu zawieszkę. 



Dodałam turkusowe "umilacze życia" z Jyska, by osiągnąć efekt "lata w pełni"  i "nadmorskiej bryzy":)



Truskawki smakują wyśmienicie z kawą lub kawa z truskawkami, w każdym bądź razie razem i jedno i drugie smakuje wyjątkowo. Do tego oczywiście świeże powietrze i otoczenie kwiatów - cudnie pachnących, zwłaszcza wieczorem.
Bratki rosną jak szalone:) Obok begonie i wokół moje ulubione surfinie.




Zastanawiam się nad tym dywanikiem, nie do końca mi tu pasuje. Ostatnio położyliśmy sztuczną trawę - można więc chodzić tu boso, jednak nie zasłania ona całej podłogi, bo to był półokrągły kawałek. Jest więc ten dywanik... :( Może coś poradzicie?

Zdjęcia robione są o różnych porach dnia, więc światło jest inne.

Zaraz jedziemy dalej świętować Dzień Dziecka:)
Pozdrawiam was bardzo serdecznie i dziękuję, że do mnie wpadacie, dziękuję za każde dobre słowo:)
eva