poniedziałek, 24 lipca 2017

Książka na wakacje.

Wspominam zeszłoroczne wakacje w Toskanii i Ligurii: zabytkowa Lucca, klimatyczne Castell'Arquato, zachwycające Cinque Terre, morskie podróże, piękne widoki, najlepsze lody, wspaniała pizza i cudowna aromatyczna kawa ...

... i tak tęskniąc za tym klimatem, odnalazłam go troszeczkę w książkach Nicky Pellegrino. Wypożyczyłam wszystkie jakie się dało. Schemat książek jest mniej więcej podobny (aczkolwiek "Rzymska przygoda" jest zupełnie inna): Angielka wyrusza do Włoch na wakacje i albo znajduje tam miłość, albo uczy się jak można uczynić swoje życie szczęśliwym.



Co łączy wszystkie książki? - Pellegrino apetycznie pisze o włoskiej kuchni. Gotowanie to nie konieczność, rutyna, ale pasja.


Mnie najbardziej spodobały się dwie pozycje:
"Sycylijska opowieść"- do szkoły gotowania przystojnego Luki trafia kilka diametralnie różniących się kobiet. Każda z nich ma jakąś tajemnicę, swoją historię, którą powoli poznajemy.
"Weneckie lato" - pobyt w Wenecji dla Addoloraty staje się przełomem. Tu spotyka ludzi, którzy oddają się swoim pasjom (bez względu na wiek). Tu uczy się od tajemniczej Włoszki jak cieszyć się życiem.


 Ciekawa jestem jaka będzie najnowsza powieść, która właśnie pojawiła się w księgarniach: "Pod włoskim niebem".

poniedziałek, 17 lipca 2017

Co czyta pięciolatka

W naszym domu, jak i w domu jednych i drugich dziadków czyta się bardzo dużo. Siłą rzeczy dziecko też "czyta". Najwięcej zaś jesienią i zimą, bo latem - biega po dworze do samego wieczora, a potem wszyscy są już padnięci i marzą o śnie.
Ostatnio rzadko kupuję książki. Stwierdziłam, że to nie ma sensu przy naszym tempie czytania, jak i zmianach zainteresowań. No i w dodatku mamy świetnie zaopatrzoną bibliotekę, którą zdarza nam się odwiedzać czasem i po dwa razy w tygodniu. Dostali jakąś pulę pieniędzy na książki dla dzieci i pojawiło się mnóstwo nowości ze znanych wydawnictw: Dwie Siostry czy Zakamarki oraz mnóstwo innych. Wyszukuję więc w internecie co jest ciekawego do przeczytania, sprawdzam internetowo czy mają na stanie i zamawiam. Bardzo szybko otrzymuję  sms-y z informacją, że już czekają na nas zamówione książki lub audiobooki.

Zacznę jednak od naszych własnych książek. Seria "Poczytaj mi mamo", którą Maja dostała w prezencie, zawiera mnóstwo ciekawych historii, które są dla mnie podróżą sentymentalną do krainy dzieciństwa. Pamiętam małe książeczki zawierające po jednej opowieści. Ktoś wpadł na genialny pomysł zebrać je w zbiór i wydać jako całość.


Niezmiennie powracamy od czasu do czasu do wierszy Brzechwy i Tuwima. To zadziwiające, że są one czytane przez kolejne pokolenia Polaków z takim samym zainteresowaniem, jak przed laty...
Czy dziś pojawi się ktoś na miarę Tuwima czy Brzechwy?


Wyszperane, wyszukane, polecane w internecie:
Lato Stiny - opowieść o dziewczynce mieszkającej z dziadkiem (szkoda, że taka krótka ta książeczka)
Historie trochę szalone - przeczytane z uśmiechem na twarzy
Piaskowy Wilk - nie do końca zachwycił, trochę nudnawy.


Nasza biblioteka ma całą serię o Martynce, którą moja córka uwielbia. Martynka to zwykła dziewczynka, która spędza czas ze swoim rodzeństwem, lubi się bawić jak każde dziecko, jest grzeczna, opiekuńcza, dobra, słucha i szanuje rodziców. Podoba mi się też to, że ma swoje pasje, którym się poświęca.  W serii o Martynce na uwagę zasługują też przepiękne obrazki. Oprócz czytania tych książek (mnie się już znudziły), moje dziecko może godzinami słuchać audiobooka.



Nasze ostatnie odkrycie to seria książek o Mikołajku. Rzeczywistość szkolna, o której jest tu mowa jeszcze nie do końca może jest Mai bliska, ale lubi słuchać o przygodach Mikołajka i jego przyjaciół.
Na koniec nasza ukochana Astrid Lindgren. Historie o Emilu są przezabawne.


Pippi zazwyczaj słuchamy jadąc do dziadków (4h w samochodzie). Dzieci z Bullerbyn też mogłaby słuchać godzinami. Jako dziecko jakoś ominęłam Astrid i jej książki. Na szczęście Maja dostała w prezencie serię płyt o Pippi. I od tej pory wypożyczamy co się da tej autorki.


Na zdjęciu jest jeszcze audiobook  "Cukiernia pod Pierożkiem z wiśniami", który też bardzo spodobał się Mai. To historia dziewczynki, która wraz z siostrą musi na jakiś czas zamieszkać u nieznanej jej zupełnie babci w Londynie. Początkowo dziewczynka jest przerażona tymi nieoczekiwanymi w jej życiu zmianami, ale...
Nie będę zdradzać wszystkiego.

Ostatnie odkrycie mojego dziecka to "Opowieści z Narnii". Kawałek filmu Maja przypadkiem obejrzała u znajomych i przepadła. Namówiła tatę na obejrzenie wszystkich części. A potem niesamowicie się ucieszyła, jak znalazłyśmy w bibliotece audiobooki. Teraz słucha je ciągle.

Róża też lubi swoje książeczki (również znalezione w bibliotece), czarno - białe obrazki, do których Maja wymyśla różne historie i opowiada młodszej siostrze.


piątek, 7 lipca 2017

Wakacyjny, nostalgiczny obiad

Wakacje trwają w najlepsze, a ja z nostalgią wspominam swój pobyt we Włoszech sprzed kilku lat, opiekę nad sympatyczną „nonną” i smaki włoskiej kuchni, w której tajniki wprowadzały mnie córki owej „nonny”.
Wyciągnęłam jeden z drogocennych przepisów i zrobiłam makron z sosem mięsnym. Taka szybsza, prostsza wersja ragu alla bolognese.

Pół kilo zmielonej łopatki podsmażyłam na oliwie z oliwek (tylko extra vergine i żadna inna, jak mawiały „moje” Włoszki), dodając przyprawy do mięs Knorra. Zmieliłam w cudownym Boschu 2 marchewki, cebulę, 3 ząbki czosnku, sporo sedano (czyli selera naciowego) i jak mięso było przyrumienione dodałam warzywa. Po kilkunastu minutach dodałam połowę butelki passaty, trochę wody.  Tak mi pyrkotało jakąś godzinę.
Następnie podałam z cienkim makaronem, świeżą bazylią (niesamowicie zmienia smak potraw) oraz serem grana padano.



Pycha. 


Zabrakło jeszcze włoskiego wina, ale karmię piersią i zrezygnowałam na ten czas ze wszelkiego alkoholu. 

Na koniec kilka kolaży z moich podróży rowerem, autobusem, pociągiem po Toskanii.