piątek, 27 października 2017

To już pół roczku… i domowa sesja zdjęciowa

Za każdym razem zdumiewam się, że to już 4/5/6 miesięcy. A dopiero byłam w ciąży. Dopiero co rodziłam. Dopiero co poznawałyśmy się z Różą nawzajem. Dziś mija pół roczku. Mój maluch to już duża dziewczyna:) 
Już wyrywa się do siadania, ale raczej to jeszcze potrwa. Nareszcie udało mi się doczekać obrotów z brzuszka na plecy i odwrotnie, jednak za często tego nie robi. Umie się już przemieszczaćJ - odpycha się nóżkami i przesuwa się troszkę do góry lub dokoła siebie. 

Nóżki są fajne do jedzenia, ale częściej jada marcheweczkę z ziemniakami – jej przysmak. Na jabłuszko strasznie się krzywi. Jaglanka dziwnie smakuje. Najlepsze są zupki...
Na razie słoiczkowe, ale wkrótce zacznę gotować. Początkowo przerażało mnie wprowadzanie pokarmów, ale powolutku obie się przyzwyczajamy. Na początku marcheweczka, potem kolejne warzywka i zupki warzywne. Do zupek kaszka manna – jako wprowadzenie glutenu. Od kilku dni jabłko. Kaszka sama, kaszka z jabłkiem. Do picia zaś woda. Niewiele pije. Nie lubi butelki ani kubeczka nie toleruje. Cały czas jest też na piersi.
Wciąż lubi spacery. Na dworze zasypia błyskawicznie. Zaczęłam spisywać jej rozkład dnia, żeby uchwycić regularności, ale ciężko z tym.
Ogromny problem mam ze snem w domu. W nocy nadal często się budzi. Odzwyczaiłam ją od spania w domu w wózku. Śpi teraz w naszym łóżku. Już nie muszę machać 20 minut wózkiem, żeby ją uśpić. Włączam szumisia, daję mleczko, leżymy obok, śpiewam i zasypia. W dzień podobnie. Tyle że w dzień śpi bardzo krótko. Za wiele więc ani w domu, ani dla siebie zrobić nie mogę. A wieczorami jestem już padnięta. Z czasem spróbuję nauczyć ją zasypiać w łóżeczku. Ale jeszcze daleka droga do tego. Od razu się wybudza i płacze. No cóż, nikt nie mówił, że będzie lekko.
 Maję uwielbia nadal. Gdy razem się bawią, śmieje się najgłośniej. Jednak Maja albo w przedszkolu, albo na zajęciach dodatkowych. Tych wspólnych chwil nie jest tak dużo. Majula czasem jest też zazdrosna, np. jak jej koleżanki chcą się bawić z Różą, a nie z Mają.
Różyczka zrobiła się trochę mniej marudna popołudniami. Ma swoje dobre i złe dni. Na szczęście nie jest dzieckiem płaczliwym. Najlepiej jak jesteśmy w gościach lub ktoś jest u nas. Bawi się cichutko, popatrując od czasu do czasu. Oczywiście wszyscy się dziwią co za spokojne dziecko. Jak jest tylko ze mną, to już takie spokojne dziecko nie jestJ.
Jej ulubione zabawki: wszelkie gryzaczki z żyrafką Zośką na czele (Tak, tak, skusiłam się. Warto było. Coś w sobie ma ta Sophie.), śpiewające Fishery też bardzo lubi, czytanie, oglądanie siebie w lustrze, tańce, „ćwiczenia” – wymachy łapkami i nóżkami przy pomocy mamy, zabawy typu „Idzie raczek…”.
Ogólnie jest raczej pogodnym dzieckiem, rzadko płacze, czasem trochę pomarudzi, ale bez awanturJ
Post przeplatają zdjęcia z sesji, którą zrobiłam dziś Róży w naszym salonie. Trochę gadżetów, wyspane i najedzone dziecko i pamiątka na lata gotowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz