Kiedyś, sporo lat temu, zaczytywałam się we wszelakiej literaturze psychologicznej i poradnikach traktujących o szczęśliwym życiu. Jedną z rzeczy, które tam znalazłam, i którą staram się praktykować na co dzień, jest cieszenie się drobiazgami. Do takich właśnie "drobiazgów" należy u mnie picie kawy.
Nie piję kawy, bo muszę, bo potrzebuję zastrzyku energii. Piję, bo lubię... pić kawę.
Sam moment picia i cała otoczka z nim związana jest moją małą radością.
Na tęże otoczkę składa się między innymi wybór dobrej kawy.
Ostatnio zakupiłam pomarańczowo - czekoladową i powiem, że jest rewelacyjna, jej smak i zapach upaja zmysły.
Druga ważna rzecz to sposób parzenia kawy. Ekspres zostawiłam na starym mieszkaniu (nie żałuję) i parzę kawę w kafetierce, którą przywiozłam sobie z Włoch. Jest już nieco wysłużona, ale kawa z niej wypływa cudowna.
Drugi krok to podgrzanie mleka. Robię to w garnuszku, który również przywiozłam swego czasu z Italii.
Mleko nie może być za zimne ani za gorące. Ubijaczką do mleka robię piankę.
Gotową kawkę wlewam do ulubionej filiżanki (absolutnie nie do kubka!).
Następnie dodaję (wyłącznie!) brązowy cukier.
Nie piję kawy w pośpiechu, staram się delektować tym momentem.
Mmm..., jest cudownie:)
A jakie są wasze małe radości?
eva