To ostatnie chwile, by nacieszyć się balkonem. Korzystam więc póki mogę. Tym bardziej, że kilka słonecznych dni sprzyjało wypoczywaniu w tym moim przydomowym mini ogródku.
Pozbyłam się kilku przejrzałych kwiatków, zostawiłam pelargonie, które jeszcze pięknie kwitną, a dosadziłam za to trochę wrzosów. Do tego musztardowe poduchy i klimacik na powitanie jesieni zrobił się idealny.
A potem wpadło dziecię i pożarło jesienną aranżację:)
Jestem właśnie na etapie zmiany pracy, więc te trochę wolnego czasu poświęcam na cykl książek Lee Child'a. Tak że początek jesieni spędzam z Reacherem. Milutko:)
Piękny balkon, ale najładniej wygląda szczęśliwe dziecię.:) Nawet kolorystyką wpisała się w barwy balkonu. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńDzięki. Faktycznie mała się idealnie wpasowała kolorystycznie, całkiem przypadkowo. Choć ostatnio te kolory cały czas chodzą mi po głowie, więc może nie do końca przypadkowo:)
Usuńcudny balkon w jesiennych kolorach. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowo i pozdrawiam.
UsuńUwielbiam jesienne kolorki :) wygląda uroczo.
OdpowiedzUsuńJa też lubię jesień za jej kolory, a także za ciepłą herbatę, pachnące świece i dobre książki:)
UsuńPiękny ten Twój balkonowy jesienny klimacik;-) Córci, jak widać, tez się podoba;-) Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńDzięki:) Pozdrawiam:)
Usuń