Chociaż na nartach jeździmy na malutkich górkach, to wylądowaliśmy w zagłębiu narciarskim - Białce Tatrzańskiej. Ale znaleźliśmy tu całkiem miły stoczek.
Jednak nastawieni byliśmy przede wszystkim na spacery, saneczki, dobre jedzenie i tutaj to odnaleźliśmy.
Saneczki, oponki i ktoś pogubił dzieci.
Nocne zjazdy z górki, która była tuż za domem, ognisko, kiełbaski i grzaniec. Żyć, nie umierać.
Chata jeszcze w świątecznym klimacie.
I w świetle dnia.
Spacery - Dolina Kościeliska. Ale tam wiało.
Najlepsze racuchy na świecie w herbaciarni "Pod łyżwą".
Ferie możemy więc uznać za udane.
A akcent afrykański? W drodze powrotnej odwiedziliśmy wrocławskie Afrykarium. Miejsce rewelacyjne.
I tak na koniec ferii z mroźnego południa Polski wylądowaliśmy w gorącej Afryce:) Warto było.
Piękna zima! :) Cudownie jest móc zobaczyć odrobinę śniegu w tym roku :D
OdpowiedzUsuńZima bez śniegu traci część uroku.
Usuń