sobota, 31 sierpnia 2019

Mała metamorfoza przedpokoju.

Wakacyjny okres sprzyja mniejszym i większym remontom. U nas miały miejsce te pierwsze. Zmienił się nieco przedpokój, zmieniła się troszeczkę kuchnia.
Przedpokój pokazywałam już na blogu tu i tu.
Przedpokój mamy dosyć przestronny co jest plusem naszego mieszkania. Do tego jasne kolory wprowadzają wizualny ład i porządek. Jednak białe ściany na przedpokoju i dzieci + huśtawka w przejściu do kuchni dają bardzo nieprzyjemne rezultaty. Zdecydowaliśmy się więc na tapetę.
Powiesiliśmy też półeczkę na zdjęcia. Wybrałam tę z Jysk, bo jest węższa od ikeowej.
Muszę jeszcze odświeżyć białą farbą drzwi od łazienki.
Rozjaśniłam nieco szafeczkę na klucze i dodałam serduszkowy gadżet.
W przedpokoju zawisła też tablica manipulacyjna naszej najmłodszej - zaprojektowana i pomalowana przeze mnie, wykonana przez męża.
Kolorystyczny dysonans wprowadza szafa, która nie pasuje do jasnych zimnych odcieni. Wciąż myślę co z nią zrobić. Na nową nie wymienię, malować jakoś się boję...
Na razie tyle zmian przedpokojowych. A poniżej zapowiedź kuchennych zmian.
Haki po huśtawce muszę usunąć.

piątek, 16 sierpnia 2019

Wakacyjny kierunek - wschód

Po rodzinnym wyjeździe na północ i szampańskiej zabawie na weselu szwagra, jak co roku wyruszyłam z dziewczynami na wakacje do babci. Mimo iż to wakacje w mieście, to i tak atrakcji co niemiara. Jak wiadomo często liczy się nie miejsce, a towarzystwo - dziewczyny miały tu codzienny kontakt ze swoimi kuzynami. Oczywiście nie było dnia bez kłótni i bijatyk (oj, tak, to moja młodsza weszła w ten etap), ale było też miło i wesoło:
 - tylko nasze (moje i Mai) wyjścia na kawkę i do kina:
- wygłupasy na placach zabaw:
- lody i chłodzenie się przy fontannach i pod bramkami z wodą:
 - wspólne gotowanie, eksperymenty i indiańskie zabawy:
 - szaleńcze jazdy na hulajnogach, skoki i niekończące się oczekiwanie na pizzę:
- wyjazd do starego domu pradziadka i owoce prosto z krzaczków (dla moich dzieci to wciąż atrakcja):
 - kwiatek dla mamy, pierwsze cięcie u fryzjera i wspólne zakupy przed wyjazdem weekendowym do...
...Magicznych Ogrodów i Kazimierza.
Magiczne Ogrody odwiedziliśmy po raz drugi i na pewno wrócimy tu nieraz.
Świetny, gigantyczny, wciąż rozwijający się park rozrywki warty jest wyprawy na daleki wschód:)
Tu jest tak pięknie i bajkowo.
Wszystkich atrakcji nie zwiedziliśmy, ale Pałac Wróżek i tratwy musiały być.
No i oczywiście wszystkie wysokościowe atrakcje.
Różyczkę zafascynowały śpiewające drzewa.
Można też było nauczyć się kilku sztuczek od magika, a nawet zostać asystentką i wystąpić na scenie.
Aż szkoda było odjeżdżać, ale czekały nas kolejne atrakcje: grill u dalekich kuzynek i dzień w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. 
W Kazimierzu było tak upalnie, że zdecydowaliśmy się zwiedzić go eko-busikiem i popłynąć statkiem po Wiśle. 
Całkiem smaczny obiad zjedliśmy w Krakowskiej 39.
Najciekawszym miejscem dla dzieci okazał się Wąwóz Korzeniowy. Tu nie odczuwało się aż tak upału. Dzieciaki od razu wymyśliły sobie zabawę w zjeżdżanie na piasku. Ciekawym doświadczeniem było też dla nich poobserwowanie przyrody z zupełnie innej strony.
Zakończyły się nasze wakacje na "dalekim" wschodzie. Sierpień spędzamy już zdecydowanie bardziej domowo.