piątek, 4 grudnia 2020

Początek grudnia i kalendarz adwentowy

Dawno mnie tu nie było, ale czasem potrzebna jest taka przerwa. A poza tym odkryłam świat Instagrama, który wciąga, oj wciąga.

Już czwarty grudnia, więc już od kilku dni eksploatujemy kalendarz adwentowy. 
Ja dostałam w prezencie cudowny kalendarz z herbatkami i codziennie o 17.00 pijemy sobie te herbatki z koleżanką - ona ma taki sam:)
Natomiast moje córki korzystają z kalendarza zrobionego przeze mnie własnoręcznie 4 lata temu. Ma się on całkiem nieźle i służy każdego roku. W użytkowaniu jest prosty: wystarczy do odpowiednich kieszonek włożyć karteczki z zadaniami. A drobne upominki (co już się nieźle sprawdziło) ukrywam w domu i bawimy się w zabawę ciepło - zimno.

Tak więc, u nas jest - może nie designerski, nie najmodniejszy, ale funkcjonalny i sprawdzony taki kalendarz adwentowy.

Po zeszłorocznej przesadzie ograniczyłam upominki i zadania, a nawet część z zadań pozostawiam córce do wyboru. Nie będzie więc rozczarowania, że czegoś tam nie ma lub że coś tam "słabego" się pojawiło.
I tak obok stałych punktów programu typu: Mikołajki, świąteczna sesja fotograficzna, pieczenie pierniczków czy robienie uszek na Wigilię pojawił się Dzień Skarpety, Dzień Piękności, Dzień Kąpieli, Dzień Puzzli, Wieczór rodzinnych opowieści pod gwiazdami - w te dni dziewczyny dostaną drobne upominki. Większość karteczek w kieszonkach kalendarza zawiera tekst: Wybierz zadanie z listy. A lista wisi sobie na lodówce i wygląda tak:
o    Wykonajcie i wyślijcie świąteczne kartki dla najbliższych.
o    Ubierzcie choinkę.
o    Dzień rodzinnego oglądania świątecznych filmów.
o    Dzień rodzinnego słuchania kolęd - nauczcie się śpiewać jedną świąteczną kolędę
o    Wybierzcie się na wieczorny rodzinny spacer.
o    Powiedzcie coś miłego 3 osobom.
o    Zadzwońcie do swoich babć i powiedzcie im coś miłego.
o    Nauczcie się życzyć „Wesołych Świąt” w dwóch obcych językach.
o    Zbudujcie z lego duplo budowlę związaną ze świętami
o    Zabawy kreatywne.
o    Przeczytajcie świąteczną książkę.
Jak do tej pory, Majuli spodobał się najbardziej Wieczór rodzinnych opowieści pod gwiazdami. W tym celu przygotowaliśmy niespodziankę - przylepiliśmy do sufitu świecące w ciemności gwiazdki. Zakryliśmy dziewczynom oczy, gdy były już w piżamach, doprowadziliśmy do łóżka i pogasiliśmy światła. I wtedy dziewczyny ujrzały rozgwieżdżone niebo. A potem były rodzinne opowieści. Niespodzianka się udała.

Tak więc grudzień rozpoczął się miło i powiedzmy, że nieśpiesznie😊

piątek, 31 lipca 2020

Wakacyjne powroty - Wapionka

Wakacje... Kolejny raz wybraliśmy Dworek Wapionka. Jest to tak urokliwe miejsce, że przyciąga jak magnes. Brak tu kiczowatych straganów z chińskim badziewiem, brak tłumów, za to znajdujemy klimatyczne miejsce, pośród lasów i jezior, pełne ciszy i spokoju.
Tu się naprawdę wypoczywa.
Choć dla nas odpoczynek - to nie leżenie od rana do wieczora do góry brzuchem. Jak tylko przyjechaliśmy (po drodze odwiedziliśmy znajomych w Toruniu), od razu wskoczyliśmy do jeziora. 
O tym marzyłam cały rok.
A od następna dnia zaczęło się:
- przejażdżki łódką, rowerkiem, kajakiem, 
- pływanie, budowanie z piasku pałaców dla syrenek,
- odwiedziny w pobliskim parku linowym (raz drogą wodną), spacery,  jazda rowerami, palenie ogniska i pieczenie kiełbasek, 
-  przepyszne śniadania i obiady z ogromnymi deserami, 
Po prostu relaksowaliśmy się, patrząc na otaczającą nas zieleń, słuchając śpiewu ptaków i plusku kaczek, szumu drzew i jezior,

Powrót zaś urozmaiciliśmy lodami w Ciechocinku i niespodziewanym zwiedzaniem Gniezna z uratowaną na ulicy papużką.
Już tęsknię za moim ulubionym miejscem...
Ale przed nami kolejne wyjazdy:)

niedziela, 14 czerwca 2020

Po...

Na pewno był to czas niespodziewany, pod wieloma względami trudny - dla jednych bardziej, dla innych mniej. 3 miesiące w domu z dziewczynami. Z jednej strony to tak jak w wakacje. Jednak inaczej, bo strach, bo co to będzie i jak to dalej będzie. Ale człowiek to takie stworzenie, które się dosyć szybko adaptuje do nowych warunków. Co mnie pomogło? Żyć prawie jak do tej pory i spacery (których tak naprawdę nie zabroniono) - te krótsze, najbliżej domu i te dalsze, by mieć cały czas kontakt z przyrodą.
Wielkanoc, urodziny Róży i urodziny Mai spędziliśmy we własnym 4-osobowym gronie.
 
Rodzina towarzyszyła nam telefonicznie w tych wydarzeniach. Obok tortu stały zawsze włączone telefony i obie babcie śpiewały razem z nami 100 lat. Inaczej, ale też miło.
Nie wytrzymaliśmy w majówkę i udaliśmy się na drugi koniec Polski, by spędzić choć kilka chwil z rodziną.
W domu milion zabaw, ale ileż można, więc i nuda. Lekcje - początkowo jako ciekawe zajęcie, po jakimś czasie Mai obrzydły. Młodsza jednak "swoje lekcje" może robić ciągle. Świetnie zrobiona teczka dla trzylatka - "Mam trzy latka", wyd. Olesiejuk - była wybawieniem.
Do tego trochę innych kreatywnych zadań, oprócz audiobooków, które starsza może słuchać godzinami (zbawienny Empik:). Udała nam się literacka planszówka własnoręcznie wykonana. Ciekawe było też malowanie natury oraz wiele, wiele innych zabaw.
 
No i oczywiście nasze wycieczki - ucieczki na łono natury.
Jak dmuchać dmuchawce, gdy ta maseczka przeszkadza? Można ją zamienić na nosidełko dla przytulanki. Pomysłów bez końca.
 
 Jakoś tak wciąż ciągnęło nas nad wodę.
 Można sobie powyobrażać, że jest się nad morzem.
Drobne przyjemności pozwalały zapomnieć o "nienormalnym" czasie.
A gdy otworzyli kawiarnie...
I można już było do ogródka babci - odetchnęłam z radością i ulgą:)
A teraz tylko cieszę się z nadchodzącego lata

czwartek, 4 czerwca 2020

Poszukiwanie skarbów na Dzień Dziecka.

Rok temu na Dzień Dziecka dziewczyny (przede wszystkim Maja) poszukiwały skarbu w babcinym ogródku. Zeszłoroczny patent się sprawdził, więc w tym roku również wykorzystaliśmy ten pomysł. Zagadki, rebusy i "stara" mapa ukryta w różnych częściach ogrodu oraz, co najważniejsze - zakopany skarb, to niezbędne elementy niezapomnianej zabawy. 
Jak zorganizować "poszukiwanie skarbów"?
Po pierwsze trzeba znać teren, by w miarę dobrze rozrysować mapę. U nas sprawdza się ogródek babci, ale może to być kawałek lasu czy plac zabaw. Po drugie trzeba rozplanować która zagadka do czego ma prowadzić.
U nas na wstępie Maja dostała zadanie matematyczne:
 12+28+35+20+5=?
Po jego rozwiązaniu dostała kopertę z rebusem:
RADOM+ PTASZEK (Ra ptasz) - w domku odnalazła ukryty pierwszy kawałek mapy z zaznaczoną piaskownicą.
Pod piaskiem leżała koperta z następującym zadaniem:
"Tam gdzie wysoko i pełno much". Od razu zgadła, że należy się wdrapać na drzewo nad kompostownikiem. Tam koperta z kolejnym rebusem:
H+OKULARY+MAPA (kulary, maa). Na trampolinie została ukryta kolejna wskazówka:
"Rośnie i pachnie dzięki tobie". Majula od razu się domyśliła, że w zasadzonej niedawno przez nią lawendzie coś leży - drugi kawałek mapy, który prowadził do choinki. Pod nią leżała łopata, więc ... odkopała kolejną kopertę ze wskazówką:
"Stań tyłem do choinki, przodem do domu, zrób tyle kroków ile trzeba, aż dojdziesz do drzewa".
Pod drzewem czekała druga łopata i zakopany ostatni kawałek mapy. Złożone wszystkie razem dokładnie wskazywały miejsce zakopania skarbu.
Podział prac był satysfakcjonujący dla wszystkich: tata robił grilla, mama zdjęcia, Rózia bujała się na furtce, a Majula odkopywała skarb.
Co do zadań - robiłam je dzień wcześniej trochę na szybko. Chciałam przemycić do nich naukę czytania, liczenia i logicznego myślenia (oj, buntuje mi się to dziecię przed koronaedukacją domową). Poza tym mogłyby być trudniejsze, bo wszystko odgadła błyskawicznie.
Co było skarbem?
Maja znalazła "Sprytną plastelinę" (którą bardzo chciała dostać), grę, audiobook (który po ponad pół roku wreszcie doczekał się wręczenia) i kilka drobiazgów. Różyczka z kolei, która od kilku miesięcy marzy, by latać (ma już obiecany przelot balonem) dostała wróżkowe skrzydła, w komplecie ze spódniczką, różdżką i wiankiem oraz lalą wróżką + kilka drobiazgów.
Skrzydła i różdżka przeszły małą metamorfozę, by jako tako wyglądać (nie jak chiński badziew). Najważniejsze, że była nimi zachwycona i dzień w dzień zakłada je na spacery. W końcu marzenia się spełniają...:)
A kiedy robiłam ostatnie zdjęcie, Różyczka z płaczem przybiegła,wołając: "Ona nie może jeść babeczki! Ona nieee maaa takiej dużej paszczyyyy!"

niedziela, 31 maja 2020

Majowy balkon

Balkon przeszedł po raz kolejny małą metamorfozę i gotowy jest na wakacyjny sezon.
Dołożyłam drugą kratkę, by stworzyć zaciszny i przytulny kącik, a także osłonić się przed sąsiadami z bloku obok. Wiszący stolik zamieniłam na stojący. Ujednoliciłam doniczki - dominuje biała wiklina i białe metalowe doniczki z Ikei. Pierwsze kwiaty: bratki i skalnice znalazły miejsce w ogródku u babci, a u nas pojawiły się białe surfinie, pachnące goździki i komarzyce.
To tu skrywam się z kawką/herbatką i książką (choćby tylko na 15 minut).
Dopracowałam też w końcu plac zabaw dla dzieci.
Huśtawkę pomalowałam na ulubiony przeze mnie ostatnio błękit i dorobiłam włóczkowe frędzelki.
Tę miejscówkę zazwyczaj okupuje Maja. Ale i Róża uczy się samodzielnego bujania.
Zaraz obok znajduje się plac zabaw dla Róży.

Piaskownicę zrobiłam ze stolika śniadaniowego (Allegro - 30 zl), stołeczek - to drewniana skrzynka z poduszeczką uszytą z za małej sukieneczki. Tablicę (Ikea) zaś kupiłam za 30 zł na olx. Można po niej rysować kredą, jak i przylepiać magnesy. Jest też równocześnie mieszkankiem kolekcji koników, które Różyczka odziedziczyła po starszej siostrze.
Na tyle, na ile się da, wykorzystałam przestrzeń, z której posiadania bardzo się cieszę.