wtorek, 20 czerwca 2017

Wspomnienie czerwcowego weekendu

Albo zimno, leje i wieje, albo upał niemiłosierny. Na szczęście trafiają się też w miarę spokojne pogodowo dni, i takie właśnie staramy się wykorzystać jak najbardziej. W ostatni weekend obraliśmy kierunek – Puszczykowo, niewielka miejscowość pod Poznaniem, ale jakże malownicza. Zaczęliśmy oczywiście od znanego już nam Muzeum Arkadego Fiedlera. Dzięki rzeźbom, wykonanym na podobieństwo tych istniejących w różnych ciekawych zakątkach, można przenieść się w miejsca, do których pewnie nigdy się nie trafi.





Po muzeum obowiązkowo lody w słynnej lodziarni przy stacji kolejowej.




A potem spacer nad rzeką i cieszenie się biskością natury. Maja ma niesamowitą tendencję do natychmiastowego brudzenia się, więc nie dziwne, że w nowych różowych sandałkach wylądowała w mule. Chciała sobie wyciągnąć „małżyka”. Na najlepszą pizzę w okolicy pojechała więc z czarnymi stopami.




W poniedziałek – zakończenie sezonu baletowego i pokazowe zajęcia.


Po przyjemnym weekendzie upalny wtorek.

5 komentarzy:

  1. Piękna baletnica! A, że stopy czarne? Kto by się przejmował ... :)
    Mnie w tym muzeum najbardziej zaskoczyła replika okrętu, bodajże, Santa Maria. Taką skorupką Kolumb popłynął na poszukiwanie drogi do Indii.

    OdpowiedzUsuń
  2. dokładnie tak spędzamy od lat ostatni dzień wakacji. i nigdy nam się chyba nie znudzi...
    ciekawe czy najlepszą pizzę w mieście jemy w tym samym miejscu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pizza tylko w lubońskiej Veronie:)

      Usuń
    2. najlepszą pizzę dają w Puszczykowie! w Lokomotywie, na starej stacji pkp

      Usuń