Albo zimno, leje i wieje, albo upał niemiłosierny. Na
szczęście trafiają się też w miarę spokojne pogodowo dni, i takie właśnie
staramy się wykorzystać jak najbardziej. W ostatni weekend obraliśmy kierunek –
Puszczykowo, niewielka miejscowość pod Poznaniem, ale jakże malownicza.
Zaczęliśmy oczywiście od znanego już nam Muzeum Arkadego Fiedlera. Dzięki
rzeźbom, wykonanym na podobieństwo tych istniejących w różnych ciekawych
zakątkach, można przenieść się w miejsca, do których pewnie nigdy się nie
trafi.
Po muzeum obowiązkowo lody w słynnej lodziarni przy stacji
kolejowej.
A potem spacer nad rzeką i cieszenie się biskością natury. Maja
ma niesamowitą tendencję do natychmiastowego brudzenia się, więc nie dziwne, że
w nowych różowych sandałkach wylądowała w mule. Chciała sobie wyciągnąć „małżyka”.
Na najlepszą pizzę w okolicy pojechała więc z czarnymi stopami.
W poniedziałek – zakończenie sezonu baletowego i pokazowe
zajęcia.
Po przyjemnym weekendzie upalny wtorek.
Piękna baletnica! A, że stopy czarne? Kto by się przejmował ... :)
OdpowiedzUsuńMnie w tym muzeum najbardziej zaskoczyła replika okrętu, bodajże, Santa Maria. Taką skorupką Kolumb popłynął na poszukiwanie drogi do Indii.
Stateczek robi wrażenie:)
Usuńdokładnie tak spędzamy od lat ostatni dzień wakacji. i nigdy nam się chyba nie znudzi...
OdpowiedzUsuńciekawe czy najlepszą pizzę w mieście jemy w tym samym miejscu?
Pizza tylko w lubońskiej Veronie:)
Usuńnajlepszą pizzę dają w Puszczykowie! w Lokomotywie, na starej stacji pkp
Usuń