Nadejszła wiekopomna chwila i ... moje małe dziecię wyfrunęło do swojego pokoju, a właściwie do pokoju wspólnego z siostrą.
Jestem zwolenniczką radykalnych cięć. Np. odstawienie od piersi trwało aż jeden dzień, bez krzyku i skutecznie.
Przeprowadzkę postanowiłam wcielić w życie zaraz po tym jak wróciłyśmy z wakacji u babci, ...skoro i tak Róża była odzwyczajona od spania na swoim starym miejscu.
Udało się bez najmniejszego problemu, a dodatkowo wyszła jeszcze piękna sprawa z usypianiem. Zauważyłam, że przy mnie maluch usypia 30, 40 minut (kiedyś to było 6 minut). A jak tylko zaśpiewam naszą piosenkę, powiem "pa pa, dobranoc" i wychodzę, Różyczka słodko śpi po paru minutach. Wreszcie więc mam wieczory dla siebie i przestrzeń w salonie, gdzie zwolniło się miejsce.
Od razu je wykorzystałam na stworzenie wygodnego kącika czytelniczego.
Wcześniej, przez szereg miesięcy wyglądało to mniej więcej tak...
Dziś stanął tu fotel bujany, przenośny stolik taca i lampka. I czego chcieć więcej.
Zamieniłam również obrazki. Tym razem zawisły nasze gwiezdne znaki zodiaku, które można wydrukować stąd.
Skoro w salonie zaszła taka zmiana, to przez pokój dziewczyn przeszła burza? Nie do końca. Kilka zmian się pojawiło, ale wciąż dopracowuję szczegóły.
Sofa tymczasowo stoi nadal i wcale mi z tym nie jest źle, bo... my tymczasowo śpimy na niej. Tak więc wszystkich mam "pod ręką":) A i dziewczyny są szczęśliwe mając rodziców koło siebie.
A wieczory oczywiście spędzam tutaj.
Super zmiany.:) Pięknie u Was.:) Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuń