niedziela, 12 stycznia 2014

Kuchnia nieświąteczna

Już dawno święta za nami, rok 2014 trwa już 12 dni, czas biegnie baardzo szybko. Pochowałam już świąteczne dekoracje i w mojej kuchni zrobiło się szaro oraz lekko pastelowo. 
Bluszczyk rośnie jak szalony, czuje wiosnę:) W oknie zawiesiłam romantyczne zasłony (po 3 zł sztuka w SH).



 Na półeczce też już zdecydowanie mniej czerwono. Jako wieszak na filiżanki robi wieszaczek zdemontowany ze starego kuchennego "kredensu".


Czas umila mi radio retro w drewnianej obudowie. Nabyłam je w całkiem atrakcyjnej cenie, a dźwięk jest całkiem dobrej jakości.



Kolejne zmiany, które już wcześniej poczyniłam, to wyrzucenie dłuższej części narożnika do przedpokoju. W kuchni zrobiło się sporo miejsca dzięki temu. Cały czas jednak myślę o zakupie normalnego stołu z krzesłami (x2, bo do salonu też by się przydał). Na razie jednak zostaje ten stół, bo Maja, która już od dawna jada z nami (bez krzesełka), akurat bez problemu sięga do swojego talerza.



W centrum dowodzenia mała zmiana - zagościła przyjaciółka niejednej pani domu - zmywarka (Siemens). Na razie sprawuje się OK, a nawet powiem więcej, pomaga mi jak może. Jak dobrze mieć przyjaciół:)



Wszystkiego dobrego na na cały, czekający niejedną z nas, pracowity tydzień.
eva

czwartek, 2 stycznia 2014

Poświątecznie, noworocznie...

Nawet nie zdążyłam złożyć świątecznych życzeń.
Łącząc więc z noworocznymi życzę Wam wszystkiego najlepszego, realizacji planów, spełnienia marzeń, tych większych i tych mniejszych i oby ten rok był jeszcze lepszy niż poprzedni. 


       Rok 2012 był dla mnie rokiem bardzo ważnym i cudownym, bo urodziła się moja mała córa, ale i rok 2013 był rokiem dużych zmian. 
     Spełniło się jedno z moich marzeń o własnym miejscu na ziemi, własnym mieszkanku. Na szczęście dość szybko i bezproblemowo dokonaliśmy zakupu. Kredyt dostaliśmy w tempie iście ekspresowym. Sprawy urzędowe zostały załatwione błyskawicznie. 
Jak zauważyłam niezwykle pomocna była moja córa:) Teraz jeśli wybieram się załatwiać cokolwiek w urzędzie, zabieram Majeczkę- "udręczona" kobieta z płaczącym dzieckiem na ręku jest obsługiwana natychmiastowo i bez zbędnej biurokracji. Polecam ten patent.

       Kolejną zmianą było oddanie Mai do żłobka. Na szczęście córa zaaklimatyzowała się
w miarę szybko. Ciocie są sympatyczne, żłobek mały, przytulny i co chwilę dzieciakom fundują jakieś atrakcje. Oprócz stałych zajęć z rytmiki i języka angielskiego (!), mieli np. bal jesienny, mikołajki, a teraz czeka nas bal karnawałowy (strój już prawie skompletowany - będzie małą Hiszpanką, gwiazdą flamenco:))

      Co do mieszkanka, to urządzamy je powoli, w miarę możliwości finansowych, ciesząc się każdą zmianą, każdym dodatkiem.


Tu jeszcze kawałek świątecznego salonu,do którego przybyła nowa półka nad łóżkiem
i milusi dywan.







         A tutaj druga część naszego salonu. Wybrałam meble i drzwi w kolorze dąb sonoma, ściany mają kolor szary, tak jak  i sofa i do nich dopasowaliśmy ostatnio zakupiony dywan.


Pozdrawiam jeszcze w poświątecznym nastroju, bo już za chwilę będziemy niecierpliwie wyglądać wiosny, tyle że zima ma trwać i trwać :(