Nastąpiło więc małe przemeblowanie, bo:
- chciałam, żeby siedząc w fotelu czy kanapie, było ciepło pod nogami (ach ta jesień)
- raziła mnie pusta ściana między szafą a sofą
- wkurzał mnie od wejścia widoczny "plac zabaw" Róży.
Teraz wygląda to tak:
Jak widać kącik jest dwuosobowy:) Ale często jest i trzyosobowy:)
Plac zabaw Róży pod balkonem. Ilość zabawek przy okazji porządków została mocno ograniczona, a nadal jest ich sporo.
W pozostałej części pokoju delikatna jesień.
Pora zasiąść z ciekawą książką i dobrą kawą.
Jak przytulnie...
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńJuż chcę to miejsce osobiście odwiedzić :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już niebawem:)
UsuńBardzo miły i wygodny kącik :D
OdpowiedzUsuńDuża ilość zabawek to norma, niby porządkujemy, zmniejszamy ilość... ale późiej coś ciekawego wpada nam w oko i jak tu nie kupić dla naszego szkraba :D
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Właśnie, zwłaszcza że takie piękne te zabawki robią.
UsuńPrzytulnie u Ciebie:-) Z zabawkami u nas ten sam problem. Non stop potykam się o lego rozrzucone na podłodze...
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Dzięki:) Muszę coś wymyślić z tym bałaganem:)
Usuń