Słońce - oczywiście w dodatkach. Po pierwsze - zasłony. Skróciłam je wreszcie po paru latach leżakowania. Do tego uszyłam firany z delikatnego materiału z Ikei, który też swoje odczekał.
Po drugie - motylkowe poszewki i świeczka, które wystawiłam - pochodzą ze starych zbiorów.
Po trzecie -pojawiła się słoneczna podkładka na stół i nowe plakaty z Decobazaaru, które skradły moje serce.
I tak zamiast popularnych w wakacje morskich klimatów - u mnie - słoneczny salon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz