- tylko nasze (moje i Mai) wyjścia na kawkę i do kina:
- wygłupasy na placach zabaw:
- lody i chłodzenie się przy fontannach i pod bramkami z wodą:
- wspólne gotowanie, eksperymenty i indiańskie zabawy:- szaleńcze jazdy na hulajnogach, skoki i niekończące się oczekiwanie na pizzę:
- wyjazd do starego domu pradziadka i owoce prosto z krzaczków (dla moich dzieci to wciąż atrakcja):
- kwiatek dla mamy, pierwsze cięcie u fryzjera i wspólne zakupy przed wyjazdem weekendowym do......Magicznych Ogrodów i Kazimierza.
Magiczne Ogrody odwiedziliśmy po raz drugi i na pewno wrócimy tu nieraz.
Świetny, gigantyczny, wciąż rozwijający się park rozrywki warty jest wyprawy na daleki wschód:)
Tu jest tak pięknie i bajkowo.
Wszystkich atrakcji nie zwiedziliśmy, ale Pałac Wróżek i tratwy musiały być.
No i oczywiście wszystkie wysokościowe atrakcje.
Różyczkę zafascynowały śpiewające drzewa.
Można też było nauczyć się kilku sztuczek od magika, a nawet zostać asystentką i wystąpić na scenie.
Aż szkoda było odjeżdżać, ale czekały nas kolejne atrakcje: grill u dalekich kuzynek i dzień w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą.
W Kazimierzu było tak upalnie, że zdecydowaliśmy się zwiedzić go eko-busikiem i popłynąć statkiem po Wiśle.
Całkiem smaczny obiad zjedliśmy w Krakowskiej 39.
Najciekawszym miejscem dla dzieci okazał się Wąwóz Korzeniowy. Tu nie odczuwało się aż tak upału. Dzieciaki od razu wymyśliły sobie zabawę w zjeżdżanie na piasku. Ciekawym doświadczeniem było też dla nich poobserwowanie przyrody z zupełnie innej strony.
Zakończyły się nasze wakacje na "dalekim" wschodzie. Sierpień spędzamy już zdecydowanie bardziej domowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz