Powoli błękity w mojej kuchni przestają pasować do jesiennej
pogody za oknem. Myślę powoli o zmianach. Na razie zmieniła się lekko dekoracja
stołu.
Od dwóch dni zbieram i suszę orzechy. W tym roku nasze drzewko
nieźle obrodziło. Obok wrzos, który dostałam w prezencie od dwóch przesympatycznych osóbek oraz herbatka z owoców leśnych w jesiennej filiżance.
Wczorajszy wieczór spędziłam pracowicie. Po pierwsze
malowanie: pudełka z serduszkiem, które wreszcie do mnie przyszło. Czekam
jeszcze na tacę. Po drugie malowanie pudełka, którego decoupagowy wzór już mi
się znudził. Będzie coś z czerwienią. I po trzecie malowanie czegoś, o czym mam
nadzieję niebawem napiszę.
Przy okazji nieco upiększyłam świecę na parapecie.
No, a po czwarte –
szycie. Uszyłam poduszkę na mój ulubiony fotel bujany. Jest teraz różano - romantycznie.
A do kompletu różana filiżanka.