U mnie wrzesień to czas świec, wrzosów i cudnie pachnących owoców. To właśnie teraz jabłka najintensywniej pachną. Rozkoszuję się więc początkiem jesieni w mojej kuchni.
Miód i sok malinowy, kompot ze śliwek i świetnych winogron z ogródka babci - to też oznaki jesieni w mojej kuchni. Kolorystyka zrobiła mi się też jesienna: szarość poranków i czerwień jabłek i jarzębiny u mnie w dodatkach kuchennych.
Od kiedy kuchnię pokazywałam ostatnim razem na blogu, troszkę się zmieniła. Zniknęła koszmarna korkowa podłoga za sprawą "złotych rączek" mojego męża. Pojawił się też wymarzony stół z Ikei i białe krzesła. Ścianę nad stołem, która ciągle była czymś zachlapana, zasłoniłam tapetą w grochy. Oczywiście biało - szarą. Kropki ożywiły nieco to pomieszczenie.
Wciąż jednak wiszą malowane przeze mnie szafki, które miały powisieć rok, góra dwa. No cóż...
Poniżej zdjęcie z 2014 roku.
I obecnie:
cudna metamorfoza ja sie w twojej kuchnie zakochałam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ci się podoba:)
Usuń