I całą czwórką zatrzymaliśmy się w naszym ulubionym miejscu.
Na szczęście mogliśmy się tu nacieszyć zimą, co nie dane nam było w Poznaniu.
Spontanicznie zdecydowaliśmy się na narty. Po 8 latach znowu je założyłam i znowu poczułam radość pędząc w dół.
Maja po raz pierwszy miała na sobie narty, więc na początku jeździła z instruktorem.
Jednak po 3 lekcjach już sama wjeżdżała orczykiem na górę i sama zjeżdżała.
Co robiła w tym czasie Róża? Maja zjeżdżała z instruktorem, ja z mężem z większej góry, która była zaraz obok, a Róża ... w tym czasie zazwyczaj słodko spała z boku stoku. Na szczęście było tak mało ludzi, a na większej górce nikogo, że bez strachu ją zostawialiśmy, oczywiście cały czas zwracając na nią uwagę. Gdy się budziła, jedno z nas z nią było.
Można więc jeździć na nartach z 10 - miesięcznym dzieckiem!
Można też spacerować..
Wózkiem bez problemu można dojechać do Wodospadu Szklarki.
Tu Róża znowu słodko spała, zaś Maja znalazła swoją Krainę Lodu.
I nawet dostała od Elzy sopelek...
... który dzielnie niosła całą drogę. Niedobrzy rodzice wyperswadowali jej zabranie go do samochodu.
Co do spacerów, to wózkiem można też dojechać do Chybotka, pod którym zrobiliśmy piknik.
W czasie naszego wyjazdu, oprócz nart, w ruch poszły sanki i dupozjazdki. Róża po raz pierwszy jeździła na tym i na tym.
Czy jej się podobało? - trudno powiedzieć.
Na pewno podobało jej się pełzanie po hotelu.
I pływanie w jacuzzi.
Mnie z kolei podobało się to, że mogłam szaleć z Mają w basenie, całym dla nas (plus wyjazdów poza sezonem). No i te widoki z okien - zbocza porośnięte lasem...
Na wyjeździe nie zapomniałam o wychowaniu dziecka w duchu Montessori. Róża ćwiczyła wrzucanie kulek do dziurki i wyjmowanie. Takie montesoriańskie pudełko z kulką w wersji maxi.
Ech, będę tęsknić za tym czasem i tym miejscem.
edit:
Znalazłam jeszcze to zdjęcie dokumentujące fakt, iż da się z dzieckiem spędzać ferie na nartach:)
Niesamowity wyjazd, aż bije pozytywną energią z tego wpisu. Jestem pełna podziwu dla was, zaskoczyłaś mnie jak wiele można robić z tak małymi dziećmi. Piękne zdjęcia, aż miło popatrzeć.
OdpowiedzUsuńDzięki. Na wyjeździe z dziećmi po prostu nie ma co się nastawiać, planować, zmuszać. Najlepiej podchodzić ze spokojem i działać spontanicznie. U nas wyszło super:)
UsuńMiło popatrzeć na znajome widoki! Kiedyś odwiedzaliśmy Szklarską co roku, na Kamieńczyk też wjechaliśmy wózkiem ;) idąc oczywiście z samej Szklarskiej piechotą :)
OdpowiedzUsuńWspólne wyjazdy z maluchami są super, a dzieci od malutkiego biorąc udział w aktywnościach reszty rodziny poznają świat i w przyszłości nie będą marudziły np. na dłuższych spacerach czy podczas zwiedzania.
No proszę, następnym razem musimy spróbować na Kamieńczyka:)
UsuńPozdrawiam
Po zdjęciach widać, że ferie się udały! Dużo śniegu, piękne krajobrazy i zadowolona buzia dziecka! :)
OdpowiedzUsuńFajny sposób na użycie kocyka termincznego na ławce :> Na pewno było dzięki temu cieplej!
Zapraszam również na mojego bloga, gdzie pojawił się nowy ciekawy post o naturalnych kocykach dla niemowląt. Kocyk jest szyty innowacyjną metodą z wielowarstwowej tkanej bawełny :)
https://edreamsstyle.wordpress.com/
Oj, udały się, udały:)
UsuńNarty! Moje marzenie! w ogole dla mnie najlepsze wyjazdy to te zimowe:-)
OdpowiedzUsuńuściski!
Narty, fajna sprawa. Ale na wyjazdy preferuję wiosnę i lato - więcej możliwości, zwłaszcza z dziećmi:)
Usuń