W tym miesiącu też zdecydowanie poprawiła się jakość mojego spania:) Tylko jedna pobudka na mleko, a czasem ta pobudka jest dopiero o 6 rano czy 7. I świat jest piękniejszy.
Ale..
Spanie byłoby całkiem w porządku, gdyby nie:
- przeziębienie - łapie od mojego przedszkolaka od razu, na szczęście obyło się bez antybiotyków, za to dostała inhalacje. Znosi je całkiem w porządku, napatrzyła się w końcu na Maję, więc traktuje to jako coś normalnego,
- zęby - jak nie było przez 9 miesięcy, tak w 10. pojawiły się aż cztery: dolne jedynki i górne dwójki. Trochę nocnego płaczu było. Dentinox i Ibum w użyciu.
No i niestety nadal śpi ze mną w łóżku. Mam ją pod ręką, gdy zdarzy jej się wybudzić. Wystarczy, że jej zaśpiewam, przytulę i śpi dalej.
Teraz wyjeżdżamy w góry, skorzystam więc ze zmiany otoczenia i postaram się wprowadzić łóżeczko. A jeśli się nie uda, to zostaje mi montessoriański materac na podłodze. Też będzie dobrze.
Ruch
Róża pełzanie opanowała do perfekcji, czas już przejść na wyższy poziom. Małe przymiarki już są.
Niestety zapomniała jak się należy obracać, dlatego też zaczynamy jeździć na rehabilitację. Będziemy też dużo ćwiczyć w domu.
Jedzenie.
Zupek nie znosi - czy moich, czy słoiczkowych (ech, zobaczymy jak będzie na wyjeździe), za to zjada warzywa i mięsko na parze. Zazwyczaj to: marchewka, ziemniak, pietruszka, kalafior, brokuł, cukinia, fasolka. Z mięs zaś: schab, indyk, rybka - łosoś. I już się raczej nie krztusi jedzeniem.
I ja, i Maja też lubimy obiady na parze. Jak już pisałam ostatnio mają niesamowity smak. I w dodatku robi się je bardzo szybko.
Rano i wieczorem standardowo kaszki. W międzyczasie ścierane jabłko z ugniecionym banankiem, słoiczkowe owoce, chrupki, kisiel z bobofruta, chlebek z masłem i jajem na twardo. Czas wprowadzić jakieś urozmaicenia.
Rozwój
Róża umie robić papa, bić brawo, lubi robić bum bum, uderzając w stolik.
Poza tym lubi:
-słuchać piosenek, zwłaszcza: Paś, paś baranku, Mucha w mucholocie, Idziemy do zoo.
- skakać na piłce
- bujać się na huśtawce,
- rozwalać wieże,
- grać na cymbałkach i innych instrumentach (znalazłam bezpieczne pałeczki - do miodu)
- walić przykrywką o garnek,
- gryźć wszystko co się da
- czytać książeczki
- bawić się w a kuku
Zaś do naszych zabawkowych hitów należą:
- Interaktywna kostka edukacyjna- to przy niej, nauczyła się tańczyć:) - włącza melodyjkę i kręci ciałkiem. Poza tym kostka jak na plastikową zabawkę jest rewelacyjnie zrobiona: ma mnóstwo ciekawych przycisków i nietypowych dźwięków, ma przeplatankę, bananka i kulkę do ciągnięcia, mikrofon, lusterko, kierownicę, koła zębate,telefon. Róża może się nią bawić bardzo długo jak na 10-miesięczne dziecko.
- Śpiewająca farma firmy Little tikes - Róża całymi dniami mogłaby zamykać zwierzątka w domkach. Jak będzie trochę starsza załapie otwieranie. Zwierzątka wydają bardzo realistyczne dźwięki.
- Warsztat Fischer Price- lubi ciągnąć taśmę z boku zabawki, reszta funkcji na razie jest zbędna.
- drewniana zabawka z różnymi kręciołkami
Większość zabawek dostaliśmy po innych dzieciach, część ma po Mai (jak kostkę interaktywną), niektóre kupuję na olx czy allegro. Stwierdziłam, że nie ma sensu wydawać takich sum, jakie proponują producenci zabawek. Małemu dziecku trudno masakrycznie poniszczyć zabawki. I faktycznie są one w naprawdę dobrym stanie.
Ostatnio staram się kupować drewniane: sortery, instrumenty muzyczne czy ala montessoriańskie pudełka, kółeczka, kulki, jaja, itd. Zrobiłam też Róży drewniane gryzaczki za grosze - z własnych korali i wstążek oraz bransoletek do decoupage.
W planach mam też słynne pudełko z kulką. Niech to moje dziecię ćwiczy motorykę małą.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem. Świetny artykuł.
OdpowiedzUsuń