Trochę mi zeszło z metamorfozą, bo ciepłe dni spędzamy jak najwięcej na dworze, a wieczorami jestem tak padnięta, że na nic nie mam już siły.
Ale udało się i jest.
Przed metamorfozą wyglądała tak:
Taka sobie zwyczajna drewniana huśtawka. Do dostania na allegro za naprawdę niewielkie pieniądze.
Jak wyglądał proces metamorfozy?
Wystarczyło przemalować - farba Dekoral "Aromat mięty". Trochę czasu zajęło oklejanie sznura. A najlepiej malowało się jak była zawieszona.
Następnie produkcja frędzelków poszła dosyć szybko. W internecie jest mnóstwo porad jak je zrobić. Ja jeszcze dodałam drewniane korale, które miałam z naszyjnika (reszta korali służy Róży w tzw. montessoriańskim pudełku z dziurą). W tle "Mamma mia":) Tak więc przyjemnie się je robiło.
Frędzelki tylko poprzywiązywałam do huśtawki, oczywiście testując je czy wytrzymają ciągnięcie przez małe rączki Róży. Wytrzymały.
Uszyłam jeszcze raz dwa podusię. Na szczęście gąbka gdzieś tam była z niepotrzebnego kawałka materaca.
I taki oto fajny gadżecik internetowy (ceny niebotyczne w sieci za podobne huśtawki) pojawił się i u nas.
Bardzo udana metamorfoza.:) Szczęśliwe dziecko, nawet bluzeczkę ma pod kolor.:)
OdpowiedzUsuńDzięki:) A trafiło się z tą bluzeczką akurat:)
UsuńŚwietna :)
OdpowiedzUsuń